środa, 29 maja 2013

Syf, kiła i mogiła - o patologii i skrajnej biedzie słów kilka.

Patologia pochodzi od greckiego πάθος, oznaczając cierpienie.
Zadaję sobie w tym momencie pytanie- kto cierpi- ludzie zaliczani do marginesu, czy ja człowiek na względnym poziomie muszący ich znosić?



W każdym mieście i mieścince znajdzie się wylęgarnia brudu społecznego. Czy to zapomniane śląskie familoki (nie ubliżając normalnym mieszkańcom), czy też osiedla, baraki, a nawet domy czy całe dzielnice. 
Syf kipiący, wylewający się drzwiami i oknami, zatruwający ulice, zatruwający miasta, zatruwający życie. Bieda na własne życzenie. Nie dlatego, że nie ma pracy, tylko dlatego, że bez pracy jest łatwiej. Więcej czasu na drapanie się po jajach.



Kilka lat temu mój znajomy opowiedział mi pewien rozdział swojego życia. Jako, że nie był ani zbytnio urodziwy, ani zbytnio ustawiony finansowo nie potrafił sobie znaleźć kobiety, czy kochanki. Miał na to jednak sposób. Jeździł do pewnej dzielnicy Gliwic (niestety nie pamiętam już jakiej), gdzie już na starcie, wjeżdżając samochodem(!) zwracał na siebie dość dużą uwagę. Bieda? Tam bieda to mało powiedziane. Wszędzie syf, brud, piętrzące się choroby. Jednak jemu to nie przeszkadzało. Wypatrywał tam ładniejszych dziewczyn. Jeśli jakąś znalazł proponował jej seks za ciepły posiłek i dwie dychy. 
Nigdy nie spotkał się z odmową.
Brał taką dziewczynę do swojego mieszkania; pierwsze co to kazał takiej wziąć prysznic, gdyż przy tym smrodzie na dłuższą metę nawet karaluchy by pozdychały, umyć zęby, uczesać się etc.
Później pieprzył się, aż do rana, jak tylko chciał.
Na koniec dawał coś do zjedzenia, dwie                                   dyszki, odwoził i sayonara!
Ruchania miał ile chciał.

Nie myśl czytelniku, że dziewczyny były zmuszane do kurewstwa. One robiły to na własne życzenie. Sytuacja ich nie zmusiła, bo nie o to chodzi. Tu chodzi o wartości przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Jeśli matka jest kurwą i pierdoli się na prawo i lewo ze wszystkimi za piwo, albo flaszkę, a mąż to wszystko pierdoli tylko siedzi przed telewizorem razem z karaluchami, pluskwami i innymi współlokatorami to nie dziw się, że córeczka robi to samo. Co oprócz tego? Córek jest 5 plus gromadka synów.



Patologia. Margines społeczny. Nie zmusza do tego życie, sytuacja na rynku, czy państwo. To wolny wybór. Wybór łatwy, nie niosący za sobą wielkich konsekwencji. Wystarczy siedzieć i pierdolić to wszystko, a reszta przyjdzie sama.

Często mam nieprzyjemność bywania w okolicy familoków robotniczych. Ale nie tych porządnych. Tych najgorszych z najgorszych. Gdzie każdy patrzy jak by cię tu nie wychujać, czego nie podjebać, czy też by się nie skurwić za parę złotych. 
Od początku. Wjeżdżam samochodem miedzy budynki. Co widzę? Stare okna, z których farba zeszła kilkanaście lat temu, a korniki pomału przestają mieć co jeść, bo mało z framug zostało. Widzę szmaty, postrzępione i brudne, które suszą się na rozwieszonych sznurkach do prania. Uchu! Ktoś robił pranie! Widzę również pełno potłuczonego szkła po alkoholu, butelek, puszek, pustych paczek po papierosach. Wielkie gromady umorusanych dzieciaków bawiących się na drodze. Włosy mają przetłuszczone, niemyte kilka tygodni, paznokcie czarne, popękane, pełno zadrapań i blizn, twarze tak brudne z ziemi, że nie wiadomo czy są biali czy czarni, ubrania obdarte, ponaciągane, brudne; co poniektóre dzieciaki chodzą z plamami moczu między nogami, śmierdzą. Widać, że niektóre zdrowo najebane mimo wieku przedszkolno-podstawówkowego. Często zdarzy się dzieciak z fajką w ryju. Rodzice? Rodzice niedaleko, za rogiem, przy stoliku z flaszką. Pierdolą dzieci. Wyglądają tak jak te dzieciaki. Brudne, obrzydliwe, parszywe.
Jeden z dzieciaków (2-3 lata) usiłuje dotknąć mojego samochodu wąską na 3cm wysoką może na 1cm i długą na 1 metr deską. Nagle widzę jak podbiega do niego jakiś brudas (pewnie jego matka). Zaczynają lecieć bluzgi zaczynając od kurew i chujów, a kończąc na skurwysynach(! przyp. mówi to najprawdopodobniej matka). Patrzę, a tu dzieciak dostaje tą deską w wewnętrzną część kolan z takim impetem, że nakrywa się nogami, później obrywa gdzie popadnie- nogi, ręce, twarz. Matka leje wszędzie. Jest kompletnie pijana.

Najgorsze jest to, że ludzie tego pokroju rozprzestrzeniają się jak dżuma. Piątka dzieci to standardowy minimum. Przecież za cenę gumek jest setka wódki i dwa litry denaturatu.

A potem ja muszę harować na takich leserów. Siedzi to w domu nic nie robi, nie ma zamiaru niczego robić, rodzi takie same robactwo jakim jest i rozprzestrzenia się wszędzie.

Najlepsze jest to, że nie ma to pracy, a TV kablową/satelitarną, internet, laptopy i inne szmery bajery to ma. Za co? Za zasiłek na który ja muszę łożyć państwu! Nie dość, że żebra to na każdym kroku, to jeszcze kradnie bezczelnie moje ciężko zarobione pieniądze prosto z wypłaty!

Z drugiej strony perspektywa takiego życia nie jest taka zła - seks bez ograniczeń i zabezpieczeń, wiecznie najebany, TV/internet jest, nic nie trzeba robić.

Ludzie! Do kurwy nędzy! Jesteście POLAKAMI. Polakami do cholery, nie pieprzonymi rumunami! Ogarnijcie się! Weźcie się w garść, ściśnijcie poślady i do roboty! Co? Niewygodna perspektywa życia w normalnym społeczeństwie? Lepiej mieć więcej chorób wenerycznych niż włosów na głowie? Łatwiej pierdolić porządek, wychowanie dzieci, prowadzenie rodziny, zachowanie norm społecznych? Przecież najłatwiej jest nic nie robić.

Czasem się zastanawiam, czy nie jest im wstyd. Tylko przed kim? Przed sąsiadami, którzy są identycznie tacy sami? Przed matką, czy ojcem, którzy sami ich tego nauczyli? Przed samym sobą? Jebać to!

To co opisałem nie ma nic wspólnego z biedą i ubóstwem. To co opisałem to patologiczny stan umysłu.




Ale jest na to rada. Jest rada na to, żeby uleczyć społeczeństwo z tych pasożytów, larw, gównojadów. 
Trzeba zrobić drzwi otwarte w Auschwitz i wysłać do wszystkich orszak powitalny.

Niestety, ale to mnie wkurwia.
Z Bogiem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pisz szczerze i tyle.